Jestem rodowitą poznanianką. Z dziada pradziada (zawsze chciałam to o sobie powiedzieć hje hje) - tych po kądzieli - wrośniętą drobnymi korzonkami w poznański bruk, beton i cegły. Imieniny Marcina - zbiegające się w czasie ze Świętem Niepodległości kojarzą mi się li tylko z rogalami. Chyba nie znam nawet żadnego Marcina. Jak jakiegoś znam, to z góry przepraszam - ale nie mogę sobie przypomnieć. Ulicy Święty Marcin nie lubię, bo dostałam za nią dwóję z geografii w pierwszej klasie liceum. Niby minęło od tamtego czasu niemal piętnaście lat, ale ja jestem pamiętliwa jak słoń (poza kwestią znanych mi Marcinów oczywiście) i nie wybaczam krzywd tak łatwo. O nie. Rogale. Mogłyby dla mnie stanowić zamiennik imienia. Tradycyjne. Ciężkie. Słodkie. Pyszne. Te najprawdziwsze powinny być z ciasta półfrancuskiego, nadziane smakowitą mieszanką z białego maku, wanilii, mielonych daktyli lub fig, cukru, śmietany, rodzynek, masła i skórki pomarańczowej. Raz spróbowane na zawsze pozostają w pamięci (i w biodrach niestety - nie w cyckach). Mój Dziadek je wielbił.
W tym roku ze względu na wyśrubowaną cenę ( w niektórych piekarniach przekraczała 40zł za kilogram - czyli ok 3 rogali) umówiliśmy się z rodzinką, że kupujemy po pół sztuki na łeb. Żeby zaś niedosytu nie było zmobilizowałam mojego niechcemisia i pospołu upiekliśmy rogaliki drożdżowe z marmeladą :D (tak, wiem jak to się powinno pisać, ale to jest MÓJ blog i wara od marmelady!)
Przepis prosty, szybki i przyjemny:
Rogaliki drożdżowe:
Składniki
3 dag drożdży
1/2 szklanki oleju
3 żółtka małych jajek
1 szklanka mleka
1/2 szklanki cukru
2 łyżki margaryny
1/2 kg mąki
Kilka kropel olejku migdałowego.
1/2 szklanki oleju
3 żółtka małych jajek
1 szklanka mleka
1/2 szklanki cukru
2 łyżki margaryny
1/2 kg mąki
Kilka kropel olejku migdałowego.
marmelada twarda lubo też powidła śliwkowe
Wykonanie:
Żółtka utrzeć z cukrem, dodać olej i pokruszone drożdże i miksować, aż do gładkości. Następnie wlać ciepłe (nie gorące) mleko oraz rozpuszczoną przestudzoną margarynę i olejek.
Wsypać mąkę i wyrobić ciasto ręcznie, w razie potrzeby dosypując mąki.Ciasto przykryte ściereczką odstawić do wyrośnięcia.
Wyrośnięte podzielić na porcje, rozwałkować każdą cienko, pokroić w trójkąty, nakładać nadzienie.Zawinięte rogale przed włożeniem do piekarnika posmarować białkiem , można też posypać sezamem, makiem, cukrem waniliowym itp. Piec ok. 20-25 min w temp. 170-180oC.
Wyrośnięte podzielić na porcje, rozwałkować każdą cienko, pokroić w trójkąty, nakładać nadzienie.Zawinięte rogale przed włożeniem do piekarnika posmarować białkiem , można też posypać sezamem, makiem, cukrem waniliowym itp. Piec ok. 20-25 min w temp. 170-180oC.
Wychodzą pyszne!
Polecam, gdy nie wiecie co zrobić z wolnym popołudniem lub wieczorem ;)
Niesmaki. Cóż. Niesmak we mnie budzą Święta Bożego Narodzenia, które już się praktycznie wszędzie rozpanoszyły. Niby jeszcze reklama świąteczna Coca - coli nie dała się nigdzie zaobserwować, ale już na blogach, wystawach, sklepach, portalach internetowych święta. Do 24 grudnia zdążą się już znudzić, opatrzyć i atmosfery nie będzie. Szlag mnie trafił dzisiaj, kiedy wchodząc do Praktikera usłyszałam Jingle Bells. Noż kurna, nie ma jeszcze połowy listopada! A w wejściu już stoi choinka! Że - na - da.
Marzenia ściętej głowy zaś... Cóż. Kto mnie zna ten wie, że jestem gadżeciarą U.u to prawie jak przyznać się publicznie do kleptomanii, co? Hje hje. Ale ja choruję na chcenie i muszę to z siebie wyrzucić. Widziałam przepiękne narzędzia kuchenne z muminkami! Z Włóczykijem! Tackę i rękawice kuchenne. Zakochałam się na mur, żelazo, beton. Tylko nigdzie nie mogę znaleźć, żeby pokazać. Widziałam bajeczną księgę na przepisy. W sztywnej okładce, formatu większego niż A4 grubą jak encyklopedia, z żółtawymi kartkami w linie i tasiemkowymi zakładkami (też internet nie wie nic na temat istnienia takiej). Widziałam kurę na jaja - taki żeliwny koszyczek, o jakim marzę od lat. I mnóstwo jeszcze innych pięknych rzeczy. I muszę się nauczyć nie włóczyć się po sklepach z cudownościami, bo pieniądze są NAPRAWDĘ potrzebne na coś innego - wkrótce pewnie powiem na co :D, żeby nie łapać doła, że rękawice kuchenne w Włóczykija nie mogą iść ze mną do domu. Takie tam ściętej głowy właśnie. A na koniec paczy na was Bazylia, żeby w poście było coś ładnego. Do następnego. Buziole :***
A nie! Przypomniałam sobie! Znam Marcina! Ha! Ale wolę rogale...
Hej . Nie skusze się na rogale bo mnie flaki rwą :(((((( Co do sklepów. Ach niestety mam ten sam problem i tez dostrzegam że internet jest ... ograniczony :(
OdpowiedzUsuń