Lato sobie poszło. I dobrze, bo ja lubię jesień. Chociaż wczoraj deszcz wygonił nas z ogródka (i to taki z mega burzą :P) co skutkuje dzisiejszym podziębieniem - lubię. I nic nikomu do tego. Umówmy się, że jako stworzenie, którego naturalnym stanem umysłu jest delikatna melancholia najlepiej dogaduję się właśnie z jesienią :P
A tutaj resztki lata w ogródku:
Tak - jedno jedyne rajskie jabłuszko - cały tegoroczny plon :((( I to jeszcze jak widać lekuchno napoczęte...
I tyle, teraz poczekam aż wszystko się zażółci, zaczerwieni i będę pstrykać jesiennie ;)
A oto, co można przy odrobinie szczęścia znaleźć zaglądając do pralki:
Tu zaś dowód, że maszynę odkurzyłam. Na prezentację całości jeszcze nieco za wcześnie :)
Do następnego ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz