No i przyszła pora na koniki moje ukochane - uważam, że najwdzięczniejsze do szycia, ze względu na milion możliwości przybrania pyszczka. Koniki tym razem trzy,
Pierwszy konik, a właściwie klaczka z granatową grzywą i w sukience w moją ukochaną łączkę (resztka materiału, więcej łączki nie będzie, a buuu).
Następny konik w niebieskich gaciuszkach i z fioletową grzywą. Moim zdaniem rozkoszny przez te loczki...
I na koniec brązowogrzywy konik w żółtych galotkach,
Żółtogalotkowy wciąż jest wolny, reszta poszła w ludzi ;)
A teraz, dzięki uprzejmości Niewiadomoco, szerszy rzut oka na króliczą parkę z poprzedniego posta ;)
Dzięki. Słońce :*
Jutro będzie kurzo - jajecznie. Zapraszam. Buziole :***
Fantastyczne są te koniki :)
OdpowiedzUsuńKoniki zacne wielce:) Ten w żółtych portasach najbardziej mi się podoba. A króliczki to widać, że na jakiś wywczasach były, takie opalone:)
OdpowiedzUsuńRewelacyjne koniki! Ale moimi faworytami są króliki, które poprostu uwielbiam:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)