Dzisiaj (znowu zgodnie z obietnicą - proszę, jaka jestem słowna i systematyczna :P) kury. I jajka. Co było pierwsze? W tej bajce pierwsze było jajko - jajku było zimno, gdy wyszło z wrzącej wody, dlatego moja Madre (jedyna, najdroższa i cholernie zdolna) podpatrzywszy robótkę u Ciotki, zaczęła dziergać jajkom ubranka, co by je przyodziać jak w szlafroczki po kąpieli. A czym otulić jajko, jeśli nie kokoszą? Robótka ewoluowała przez lata (tak to już jest z powtarzającym się wzorem) i ostatecznie przybrała kształt dzisiejszy, włącznie z wstawką uniemożliwiającą nadmierne rozdziawienie ogona. Proszę o fanfary. Oto przed Wami
KURY MOJEJ MAMY!
Patrzcie i podziwiajcie!
Stylizacja :P
Zbliżenie:
W kupie:
Zbliżenie kupy:
Działa na kieliszku:
I na podstawce też:
I co sądzicie? Ja jestem nimi oczarowana od lat!
Buziole :**
(Jutro też dam wpis, a co!)
Fantastyczne są te kurki :)
OdpowiedzUsuńAle żeś się rozbrykała - jak na wiosnę :-) I Edward widzę w końcu i do Ciebie trafił, no no no... :-)
OdpowiedzUsuńJa niestety zbytnio to czasu nie mam by wszystko co nowe u Ciebie przejżeć, ale Ci powiem, że:
- kurki aż chyba sama sobie zrobię w tym roku, bo muszą świetny klimat swoją obecnością wprowadzać :-)
- powodzenia w losowaniu!
- no i śmieszną datę sobie wybrałaś by się urodzić ;-)
Pozdrowionka!
Pogratuluj mamie takich pięknych kurek:) I chciałam donieść, że dwie godziny temu skończyłam szura! Ooooo. Tylko jeszcze fot nie mam. Ale pochwalić się muszę, bo trzy dni nad szkodnikiem siedziałam;)
OdpowiedzUsuńSłodkie!
OdpowiedzUsuńWidywałam już różne kokoszki, ale te mają najpiękniej dobrane kolory :o)