niedziela, 23 maja 2010

Piechotą do lata


Oj zapuściłam się trochę, jak to zwykle ze mną bywa - jak uprzedzałam systematyczność nie jest moją najmocniejszą stroną. Jednakże patrząc na ilość odwiedzin (haha) i komentarzy (hahahaha) nie czuję jakichś specjalnych wyrzutów sumienia ;)

Selawi jak to mawiają.

Mimo braku znaków życia trochę się na twórczym ugorze mojego życiowego poletka dzieje, czym - niniejszym - chwalę się.


Tak więc po pierwsze - przyszła wiosna. Wiem, dość trudno w to uwierzyć. Patrząc za okno myślę, że Wiosna przybyła nie tyle incognito, ile w pełnym kamuflażu! W piątek rano gotowa byłam przysięgać, że mamy listopad a nie maj!

W ten weekend udało mi się po raz pierwszy tego roku zażyć trochę ogródkowych przyjemności, a i to z przerwami w postaci burz i ulew, nie mniej jednak ogrodowa sobota była bardzo udana.

Jak wiadomo powszechnie - deszczyk majowy sprzyja wzrostowi, a deszczyku jest naprawdę, naprawdę dużo. Wszystko kwitnie!

Rododendron:





Przepiękna azalia:





i przytulona do niej serduszka:





i druga serduszka:




I niezapominajki cudne:





I inne piękności:













A jak coś JESZCZE nie kwitnie, to zabiera się za kwitnienie ;)







Ogród wygląda teraz prześlicznie.

Z daleka:



i z bliska:



A wieczorem było tak:



ahhh....


Po drugie: udała się niespodzianka na Dzień Matki dla mojej Madre.

Niespodzianka PRZED wyglądała tak:



i tak:



Zaś PO wyglądała tak:



A przesympatyczny Pan, u którego kupowałam beczkę (wyrabia ręcznie takież beczki oraz rozmaite wiklinowe cudeńka na miejscu, na giełdzie kwiatowej przy Drodze Dębińskiej) dorzucił "na szczęście" takiego cudnego grzybka:



DO prezentu dołączona była jeszcze Roma, o której poniżej. Dar został przyjęty i zaakceptowany ;)


Po trzecie:
robię rzeczy

Kwiatuszki, na które tutka zamieściła w sieci Miszelka:




Filcaki

Wcześniej nie było ku temu okazji, więc przy prezentacji Nowego, mam przyjemność przedstawić Misiowe Trio.



Feliks: Feliks, czyli szczęśliwy, jest pierwszym misiem, który pojawił się na moim biurku. Ma 65mm wzrostu i piękne zielono-fioletowo-turkusowe ciałko. Ze względu na szczęście, które reprezentuje, Felix zostaje ze mną.



Depresyjny Emo - miś jak widać jest czarny i ma grzywkę. Do tej pory się nie przedstawił, ale obiecał, że nie będzie się ciąć. Emo-miś powstał na zamówienie mojej N i u niej zamieszka, kiedy do parki pojawi się Miś-metal.



i Nowy, moje dzieło sprzed tygodnia. Zdradzę Wam, że nowy ma na imię Kleofas i stanie się dla kogoś dniomatkowym prezentem. Miś w kolorze turkusowo-pomarańczowo-żółtym ma za zadanie energetyzować kolorami.



Jerzyk:

Owoc deszczowego popołudnia:





Żółwik: ma na imię Bonifacy i został wykonany z podpuszczenia Qlkowej na festyn w Zielonej Górze.





Roma - jest Panią Żabową. Dołączona została do prezentu dla mojej Madre i zamieszka w Jej pokoju. Namęczyłam się nad nią. Uffff.





No... póki co to wszystko. Mam nadzieję, że zrehabilitowałam się w oczach Sieci za tak długie milczenie. Obiecuję poprawę.

Buziaki
DM Mi.

3 komentarze:

  1. Piękny prezent dla Mamy i cudne ogródkowe zakątki! Uwielbiam serduszkę - to taka urocza roślina! i super, że masz tę białą odmianę! Miśki emo przesłodkie! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam, czekam...:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiedziałam, że mamy taki sympatyczny ogródek. Na zdjęciach kwiaty wyglądają bajecznie -szczególnie ten ostatnio podarowany.

    OdpowiedzUsuń