No, maskoty może same ze siebie nie są jesienne, natomiast miałam nadzieję uchwycić je w taki, klimacie.
Co prawda i fotograf i kompozytor fotografii ze mnie jak - nie przymierzając - z kozich narządów rodnych patefon, ale nie jest chyba tak najgorzej.
Pozwólcie sobie zaprezentować najnowsze szyjątka:
Mysz w kwiecistych portkach
Koń w krateczce
Króliczek w różowych paseczkach
Króliczek w szarej pepitce
Fotelik nabyłam w bardzo przyjemnej nowej graciarence (zainteresowanym Poznaniankom podrzucę na maila ;), zaś przeurocze szydełkowe czapeczki zawdzięczam uprzejmości mojej Doro :)
Buziole i do następnego :)
Dynieeee :D
OdpowiedzUsuń