Odnosicie czasem wrażenie, że WSZYSTKO sprzysięgło się przeciwko Wam i za co się weźmiecie, to natychmiast zaczyna się psuć? Tak? Ja też! Natychmiast jak rozpoczęłam wyzwanie codzienne zaliczyłam pad sprzętu :( Wrrrr. A tak sobie wszystko ładnie poorganizowałam.
No nc. Narzekania narzekaniami, a post się sam nie napisze.
1. Robótkowo - poczyniłyśmy z Madre Myszora.
2. Koty - majowo zaczęły dbać o zdrowie. Oto kocia odmiana jogi:
- Na surykatkę
- Na chińskie u
- Na Sida-leniwca
3. W ramach wyzwania:
Uroki przydrożnego zajazdu (nie pamiętam nazwy, bodaj Sadzawka Leśna - w trasie z Poznania na Lębork).
- Łabędzie, które w zabawny, natarczywy sposób domagały się natychmiastowego nakarmienia
- Jeziorko przepiękne ( z rybkami, nie dającymi się sfotografować)
- Z Madre i Bracikiem na ogromnych meblach
- Polecam minę Bracika na tym zdjęciu!
Wieczorem postaram się kolejny post - nadróbkowy wyzwania.
Piękne zdjęcia :) a Kicia na surykatkę mnie powaliła hihi słodziutkie te Twoje kicie :)
OdpowiedzUsuńMyszor zacnie myszasty:) Ale masz porozciągane koty. Chyba ciągle ćwiczą jogę;)
OdpowiedzUsuńMyszka świetna. Koty zadziwiły mnie swoim talentem, a zdjęcia z wyprawy super - szczególnie te z duzymi meblami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie na Candy http://domowezaciszepetronelki.blogspot.com/2012/05/pierwsze-candy.html