czwartek, 28 października 2010

A u nas na wsi...

Heloł!


Kto czyta moje wypociny, ten wie, żem jest dziecię miasta - zrodzone i wychowane w "oceanie betonu"  - w Poznaniu ściślej mówiąc. Kto zaś mnie zna, ten wie, że nie zastanawiałabym się ani pięć minut, gdyby zaproponować mi życie w wiejskiej chałupie, najlepiej zaś by była to chata 'za wsią' możliwie blisko lasu. Szczytem przyjemności byłoby zaś mieszkanie w lesie. Oczywiście nie mam tu na myśli warunków spartańskich. Posiadanie energii elektrycznej jest absolutną koniecznością, internetu i bieżącej wody takoż. Woda może być zimna, bo z prądem da się ją podgrzać. Marzy mi się kawałek ziemi pod dynie i marcinki, jakieś drzewko owocowe na własny użytek, rajska jabłonka... ehhh rozmarzyłam się ;) ale wracając do tematu... jak już się zorientowaliście okoliczności życiowe zmusiły nas (PrawieMęża i mnie) do przeniesienia się do Żarowa pod Świdnicą, gdzie ja pławię się w szczęściu bycia z dala od miasta, a PrawieMąż cierpi ;) No ale powiedzcie sami, czyż może być coś piękniejszego od takiego widoku z rana?


Achhhhhhh



Wiem, że odsłony tegorocznej jesieni już Wam uszami wychodzą, ale ja z niemalejącym zachwytem obserwuję jej blednięcie i przechodzenie w zimowy spoczynek. Ostatnio przez przypadek trafiliśmy z PrawieMężem do lasu, który mnie skusił swą żółtością, a PrawieMęża wizją okazji dla ulżenia pęcherzowi po całodniowej jeździe.

Las wyglądał tak:


Zaś po dogłębnym zbadaniu, okazało się, że nadal kwitnie tu życie:


Niemal każde drzewo obrośnięte było bluszczem:


Co sprawiało, że z zewnątrz złoty las, od środka cieszył zielonością:


Może dla osób nawykłych to normalne - ja czułam się jak w zaczarowanym lesie ;)

Pod nogami szeleściły suche liście:


Gdzieniegdzie w ściółce kryły się jeszcze śmieszne grzybki:


I generalnie było przepięknie. Ja chcę chcę chcęchcęchcęchcęchcęchcęchcęchcęchcęchcęchcęchcę BARDZO CHCĘ mieszkać w lesie... No? Przygarnie mnie ktoś?

Korzystając z pięknej pogody - słoneczko cudne i cieplutko, pojechaliśmy również do Gross - Rosen. Jest to muzeum znajdujące się na terenie obozu koncentracyjnego w Rogoźnicy. Nie robiłam tam zdjęć. Uważam, że takie miejsca nie są do fotografowania. Naszym obowiązkiem jest zobaczyć miejsca zagłady i pamiętać o tysiącach ludzi, którzy zostali bestialsko zamęczeni bądź zakatowani przez hitlerowców w czasie II wojny światowej. Zapalić znicz pod tablicami ze spisem nazwisk, wybaczyć, ale pamiętać. Już opuszczając to miejsce (z gigantycznym kacem moralnym - jak zawsze w podobnych sytuacjach), pstryknęłam tylko bramę z napisem, którą większość z więźniów mogła pokonać tylko w jedną stronę...




Za to wracając, zmolestowałam PrawieMęża, by zatrzymał się przy jednym z krzaczorów głogu, którego rośnie tutaj na pęczki przy każdej drodze między polami. Plan był następujący: bukiecik z głogu na stole ;) Głupia byłam: zamiast z ciężkim sprzętem, w stroju pozoranta i w rękawicach ochronnych po pachy, rzuciłam się na rzeczony krzaczor z cążkami, których używam do produkcji kolczyków i gołymi dłońmi ;D Efekt: ręce mam jak rzeźnik, mankiety zdemolowane, a cążki spadły mi do rowu i tylem je widziała, ale bukiecik mam:

O taki:


A tu widać kolce:


Gdy wsiadłam z powrotem do auta jęcząc a skomląc PrawieMąż z niewinnym zdziwieniem zapytał: to ty nie wiedziałaś, że głóg ma kolce? NIE, NIE WIEDZIAŁAM! Ja z miasta jestem :((( a Wy byście wiedzieli?

12 komentarzy:

  1. Mam takie samo marzenie:) Byle dalej od miejskich murów;) Ja też się dowiedziałam, że głóg ma kolce jak kiedyś miałam "przyjemność" zrywać te piękne owoce;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nooo, tez sobie kiedyś pozrywałam;) Ja dla odmiany jestem zwierzę miejskie. Dom w lesie fajna rzecz, ale latem i jesienią jak są grzyby. Gorzej jak trzeba odśnieżać, liście z rynien wybierać i jak sie nie napali to się zamarźnie, brrr. Na służbę mnie nie stać, na dom zresztą tez, więc z głowy:) Ale jak Ci się marzy to niech się Ci przydarzy:)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Och jakie piękne fotografie...a ja całe życie na wsi...wśród zieleni...
    Ślicznie dziękuję za odwiedziny na blogu,miło na serduchu!
    Życzę miłego i pogodnego weekendu.Przesyłam moc pozdrowień

    OdpowiedzUsuń
  4. Na spacerek do lasu z miłą chęcią ...tylko dlaczego z niego do mojego ogrodu tyle liści nawiewa ....to jest to drugie oblicze ...orki jesiennej! Kaprysia ma sporo racji ,więc ostrożnie wymawiaj życzenia...ha ha ha . Wiem co piszę . Ale "Jak Ci się marzy ,to niech się przydarzy !"
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam teściów w leśnej chatce, zapytam, czy chcą Cię adoptować ;) trzeba codziennie karmić wiewiórkę, sójki, zbierać maślaki na jajecznicę i uszczelniać dom przed zimą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm...a w lesie ciagle coś szeleści(wiedźma z Blair chyba). I kiedy popatrzysz na drzewa oblane poświatą księżyca to widzisz jak zbliżają się do chałupy i szurają gałęziami o ściany domu." Wpuśśśśćććć nassss, wpuśśść...". Dlatego ludziska okiennice na oknach montowali, a w drzwiach grube skoble. I nigdy nie wiesz co się ukrywa za drzewem i patrzy z mroku na oświetloną kuchnię...i czeka, że ktoś uchyli drzwi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Doro, zapytaj proszę, Czarny (w)Pieprzu... zapewne chodziłabym wszędzie z osinowym kołkiem, krucyfiksem, latarką i zasobnikiem z wodą święconą, sowicie obwieszona czosnkiem, nawet do toalety.... ale i tak bym chciała....

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajne takie klimaty.
    Dzieki za odwiedziny

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj sąsiadko :) Masz rację od sielsko - wiejsko - leśnych klimatów bardzo szybko się można uzależnić :) Dlatego walcz o marzenia - trzymam kciukasy! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hihihi! Wiem! Głóg mam w ogrodzie ;-DD

    OdpowiedzUsuń
  11. Kotek wymiziany!!dzięki za odwiedzinki....0d ponad 2 lat mieszkam za miastem ale kolcowych informacji jeszcze nie posiadłam...hihihi

    OdpowiedzUsuń
  12. pięknie opisujesz swe wizje, trafiłem tutaj dość przypadkiem i spodobało mi się, brawo brawo brawo, spełnienia marzeń szczerze życzę
    ps. jednak ten głóg jakoś niespecjalnie do głogu podobny, raczej do dzikiej róży, która nawiasem mówiąc całkiem smaczna bywa gdy pozbawimy ją pestek i kolących wiórków ze środka

    OdpowiedzUsuń