Ave! Dziękuję za wyrazy współczucia po poprzednim poście - łapki to mój słaby punkt od lat i każde uszkodzenie mi dokopuje, ale na szczęście już jest lepiej i miejmy nadzieję, że nie zacznie się coś paprać w przyszłości.
Mimo, że lenistwo i obiboctwo tkwią zarówno w moim zwyczaju, jak i naturze, nie leżałam brzuchem do góry przez całe L4 (normalnie sama się sobie dziwię) i poczyniłam kilka różnych różności przez ten czas. Ponieważ dorosłam do spełniania marzeń założyłam sobie ogródek ziołowy. Tak na próbę, ponieważ było to marzenie ogromne, a niewielkie gabarytowo i udało się i proszę:
Bazylia:
Melisa, kolendra, rozmaryn, szałwia i mięta (oraz nadzór wykonawczy):
Znów rozmaryn, tymianek, i majeranek:
Efekt końcowy:
Odbiór techniczny:
Z rozpędu niejako idąc niemalże siłą (popartą pięknymi zdjęciami w "Magnolii") przekonałam Padre do wykonania w ogródku mini oczka wodnego. Bazą jest micha do mieszania betonu nabyta w Obi za zawrotną sumę 24zł. Do tego kilka wycieczek w okoliczne pole z taczką po kamienie, kamole i kamulce (Padre nadal twierdzi, że zostawił gdzieś tam kręgosłup. Swoją drogą rolnicy z okolicznych pól muszą kochać nas działkowców, za wybieranie im głazów z pola :), fontanienka też z Obi (27zł). Kamyczki małe białe rodem z giełdy kwiatowej (3zł za woreczek kilogramowy), z tamtąd też brzozowy ludź i wsad w niego (begonie wieczniekwitnące) oraz włochata trawka. Pan na giełdzie twierdził, że ta trawka nosi dźwięczną nazwę PIPA. Nie uwierzyłam. Wujek gugiel uznał, że pan niewiele się pomylił, jednakże różnica między PIPA a STIPA jest dość znacząca....
Rododendron w tym roku przeszedł sam siebie:
A tu projekt już zwodowany:
Nadzorowanie prac ziemnych (no przecież z tą zawiniętą łapką nie mogłam babrać się w gruncie, prawda?) nie przeszkodziło w tworzeniu ulubionych szkap.
Na tyle dzisiaj ;) ciąg dalszy na dniach. Buziole :***
Ale fajne konie. Magnolie do pozazdroszczenia a zioła tez musze posadzić dla ... królika :)
OdpowiedzUsuń