- w ramach zaklinania wiosny wyciągnęłam moją Maman i Prawiemęża do palmiarni, coby pogapić się na zieloność i odetchnąć tropikalnemi klimaty.
Zachwyciłam się kwitnącymi azaliami:
Uwielbiam takie włosiaste śliczności!
Przysiadłyśmy z Madre na chwilę
A Prawiemąż, choć na urlopie, był ciągle w pracy :/
Dnia następnego ponownie wpadliśmy w zimę w Czeskim Skalnym Mieście:
Zaś w niedzielę, wybraliśmy się z rodzicami na ogród, poszukać tej zaklątwionej wiosny. ZNALEŹLIŚMY!
W sobotę (tradycyjnie Miminy Dzień Myśliwski) udało mi się upolować kilka cennych łupów :)
- W "Klunkrach z duszą", sklepiku pod moim domem trafiłam na cudną szafeczkę:
Wyszperałam też zestaw żeliwno-ceramicznych "cosiów". Pan sprzedawca twierdził, że to małe to otwieracze (charakterystyczny kształt), ale one mają nóżki!!! Może to podstawki pod kubki? Bo ten duży to na pewno podstawek. No same powiedzcie!
Pławiłam się w szczęściu ;)
Miałam wreszcie okazję dopaść prezentowych butelek od Niesławy z Domu prawie moich marzeń. Są megaklimatyczne!
W paczuszce były też nader zacne filcowe kolczyki. Frapowały Bazylię.
--- um... nie wiem czemu, ale blogger zaprotestował przeciw dłuższemu postowi, dzięki że dotrwaliście choć dotąd. Reszta kiej indziej będzie... Buziole :*** ---
szafeczka faktycznie cudna ;) Te podstawki wyglądają mi na zestaw duża pod czajniczek a mniejsze pod kubanki ;)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpalmarnia rewelacja. Takie wycieczka zawsze nastrajają mnei optymistycznie. Szafeczka bardzo ładna.
OdpowiedzUsuńsciskam An
:) mIMO, że tu i tam lezy śnieg to jednak wiosna w powietrzu i na grządkach:)
OdpowiedzUsuń