Narobiło się, aj, narobiło. Stary rok niepostrzeżenie przemknął w nowy (horoskopy dla Baranów twierdzą, że lepszy - oby), a ja wewnętrznie i duchowo zatrzymałam się w połowie grudnia i nadal dziwię się za każdym razem, gdy w dacie muszę wpisać jedynkę na końcu. Początek tegoż roku nienajlepszy dla mnie niestety. Przesilenie zimowe mnie chyba dopadło, bo snuję się jak smród za wojskiem i za co się biorę, to zaraz rzucam z poczucia bezsilności. Prawiemąż mówi, że mam się, kurna, ogarnąć. No to próbuję się, kurna, ogarniać.
Z racji faktu, iż ''uroczy i życzliwy'' szef mężczyzny mojego życia zniweczył nam tzw. długi weekend i tenże mężczyzna musiał iść do pracy nie tylko w piątek ale i dziś, nie pojechaliśmy do Poznania. Fakt ten zaowocował:
- nie pójściem moim do kosmetyczki (a brwi mam już jak diaboł),
- nie pójściem moim do lekarza po skierowanie do neurologa (a trzeba),
- nie wywleczeniem wspólnym nowego nabytku do weterynarza (ku ogromnej uciesze nabytku, ale o tym za chwilę),
- nie pójściem moim do Starej Rzeźni na targ staroci (czekanym od października),
- nie pomożeniem moim Rodzicom w trudnym wyborze nowej pralki (przypuszczam, iż brak mojej światłej rady i życiowego doświadczenia w tej kwestii może zakończyć się tragedią)
i kilkoma innymi nie.
Spowodował jednakże równocześnie szybki wypad do Czech w czwartek (tak, w ten czwartek, w który zamierzałam leniwie pławić się w domu) i załapanie ostatniego oddechu zimy. To jedyny póki co pozytywny aspekt wegetowania w Żarowie w weekend, bo po wczorajszo-dzisiejszej odwilży zaczęło być widać lekko przechodzoną, przydechłą trawkę, upstrzoną gdzieniegdzie psimi kupami :/ Ja wiem, że macie dosyć sielskich, śnieżnych widoków, ale nie po to latałam po mrozie, żeby ich nie pokazać ;)
Tak więc zima u nas, na wsi, wygląda(ła w czwartek) mniej więcej tak:
Kaplica na cmentarzu w Żarowie
Zaśnieżony las z okna jadącego samochodu
Droga z perspektywy pasażera - również w ruchu
Przed zakrętem na Nowy Julianów (uwielbiam takie ogrodzenia)
Stok przy Leśnym Źródle
Kaplica cerkiewna - Sokołowsko
Okolice przejścia granicznego w Golińsku
Piękne widoki ;) a nabytek mrrrr
OdpowiedzUsuńpiekne sa te śnieżne widoki :)
OdpowiedzUsuńOj tam, marudzisz;))) Brwi można samemu wyskubać, lekarz nie zając, Nabytek jeszcze zdąży się napatrzeć na wetów, starocie jak to starocie, jak trochę poczekają to będą jeszcze starsze a o to chyba chodzi, pralkę rodzice na pewno wybrali odpowiednią, w końcu od czego są sprzedawcy;)))) No i chyba wino powinno wszystko zrekompensować;) A szczurka zrobię tylko mi weny zupełnie brak. Nawet sobie zwierza narysowałam ale jakoś melodii nie mam żeby schemat szydełkowy opracować. Ale na pewno kiedyś będzie;) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAle zawsze coś się dzieje ... Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńŁadna zima u Ciebie, ale ja już jej nie chcę, buuu. Nabytek interesujący:)))
OdpowiedzUsuńcudne te widoki zimowe!
OdpowiedzUsuńoj, to my sąsiadki jesteśmy :) Nie wiedziałam nawet :) Pozdrowienia zza miedzy! Tak sobie myślę może jakąś lokalną gildię blogujących z centralą w Świdnicy zrobimy? Można by przy kawie pogderać :)
OdpowiedzUsuń