Zaliczam spadek formy. Kiepskie samopoczucie, ciągnące się od trzech tygodni przeziębienie, ślabra, która pojawiła się w miejsce bieluśkiego śniegu i setka maleńkich problemów, które razem tworzą przygniatającą ciężarem górę sprawiają, że tkwię w dołku i ni rusz wygrzebać się nie mogę ;(
Nawet kot patrzy na mnie, jakbym upierdliwie zabierała mu przestrzeń osobistą. Tęsknię tutaj za małym włochatym ciałkiem, do którego można się przytulić i pomiziać. Nawet, jeśli jest to ciałko gryzące. Ehhhh....
Czasem tak jest,że drobiazgi mogą przerastać, ktoś kto nigdy nie poczuł tego uczucia bezradności, tego nie zrozumie. Ja rozumiem i to bardzo dobrze. Niestety to uczucie dopada mnie dość często,walczę z nim, ale często wygrywa. Może to już depresja, nie wiem, ale wiem, że komentarze w stylu "nie zachowuj się jak dziecko,przecież nic się nie stało,ludzie mają prawdziwe problemy..." nie pomagają na pewno.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci udanej walki ze swoim dołkiem i życzliwych ludzi na swojej drodze.Pozdrawiam Cię serdecznie.Trzymaj się.Nie jesteś sama.
uszy do góry!
OdpowiedzUsuńwszystko się ułoży :) trzymam kciuki
Normalnie wczesno zimowy spleen cię dopadł. Pomaga czasem zmiana fryzury albo nowy ciuch, albo kolorowy szalik (nowy koniecznie). I daj znać, że żyjesz:)
OdpowiedzUsuńa co on tak patrzy spode łba? :) buźkaaaaaaaa!!!!
OdpowiedzUsuńdodałam sobie Twojego bloga do ulubionych i juz Cie na bieżąco śledzę!! a to na zimowo-chlapową chandrę! Moj absolutnie ulubiony SANTA CLAWS!! http://www.simonscat.com/santaclaws.html
OdpowiedzUsuń