Heloł!
Jako już wiecie, jestem fanką wszystkiego, co robione ręcznie - czy będą to produkowane przez Was z wielkim talentem kartki okazyjne, czy rozmaitej proweniencji scrapy, czy szydełkowe cudeńka, decu, filce, itd itd, aż po misternie rzezane w drewnie ściany wiejskich chałupek. Wybrawszy się w niedzielne przedpołudnie z PoMałżem na targi modelarskie, miałam okazję zaznajomić się z nieco innym gatunkiem rękodzieła - różnorakimi modelami.
Przez obszar modeli lotniczych przebiegliśmy dość szybko jako, że tłok był niemożebny (a to z racji faktu, iż targi modelarskie zostały połączone z targami zabawek (sic!) i kręcił się tam tabun rodzin z drobnymi dziatkami, które w nosie mając pełen profesjonalizm i pietyzm wykonania poszczególnych modeli, brały w łapki i niestety niszczyły co drobniejsze cacuszka - osobiście byłam świadkiem jak dziecko lat na oko dwóch, capnęło z podestu (na kórym był napis "nie dotykać eksponatów") ultradelikatny model śmigłowca i zrobiło z niego smętną kupkę patyczków, przy czym oburzona mama (która w tym czasie zapatrzyła się na inne latające cuś) niczym walkiria ruszyła na pana, który słusznym gniewem zapałał na taką niszczycielską działalność i ryknął na dziecko samemu mając łzy w oczach. Może przemawia przeze mnie bezdzietność, ale maluchy puszczone samopas - raczkujące po torze wyścigu driftingowego PODCZAS trwania zawodów - wywoływały u mnie coś na kształt piany na ustach i po wystawie chodziłam autentycznie zła. Uhhhh) pstryknęłam tylko ze dwie fotki i to na chybcika (kiedy PoMałż kupował sobie latający helikopterek do zabawy za złotych polskich sto XD), z których do pokazania od biedy nadaje się tylko ta:
Cudeńka prawda?
Po obiektach latających były pociągi wywołujące gwiazdki zachwytu w oczach PoMałża (chłopcy i te ich kolejki ;). Muszę przyznać, że było na co popatrzeć:
- lokomotywa wykonana w całości z kartonu (!)
- duuużo różnych pociągów:
Zauważcie ten błysk w oczach PoMałża. Nieee, nie ten refleks od flasza, ten drugi błysk :/
- gigantyczne i naprawdę przecudnie wykonane makiety torów dla kolejki:
Nie wycinałam już Pana ze zdjęcia (możliwe, że to autor zaprezentowanego kawałka makiety) ale nijak nie szło cyknąć cudeńka bez przydatków ludzkich :/
- fanatyk (PoMałż) oczywiście wypatrzył na makiecie wartburga, chociaż wartburg miał ze trzy centymetry długości. To ten oliwkowy.
- mnie osobiście oko zawisło na mistrzowsko wykonanym modelu tramwaju:
- a jako fanka fantasy z autentyczną przyjemnością zagapiłam się na to:
Tak! To profesjonalnie RĘCZNIE wykonana replika Żądła należącego do Frodo we Władcy Pierścieni :D Jak klikniecie na zdjęcie - powiększy się. Widać tam również naszyjnik Arweny i sprawcę całego nieszczęścia - pierścień. Wszystko przepiękne!
- a to, Moje Kochane, potencjalne gigawyzwanie dla dekupażystek.
Niestety nie zdążyłam obcykać dokładniej, bo mnie PoMałż za pasek odciągnął do drewnianego modelu "Kurska" półtorejmetrowej długości, którego nie obcykałam z zemsty (ja mówiłam, że mam fatalny charakter)
- no i oczywiście w alejce narzędzi to cudeńko:
Zdjęcie ze strony producenta. Miałam w ręce - leciutkie, świetnie leży w dłoni, wygodne w pracy. Rzezałam nim w desce o 3cm grubości - jak w maśle. Z tej samej deski jakiś ośmiolatek za mną wyciął Myszkę Miki!550 zł. Trzeba zacząć zbierać!
No przyznajcie same. Craft niejedno ma imię, prawda? Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Dobranoc :)
Ooooo, mój był modelarzem, albo jest bo to przypadłość nie mijająca, choć od dawna nic nie robił. Dobrze,że nie w moich okolicach ta wystawa, bo by przepadł na dzień cały:)
OdpowiedzUsuńto przedostatnie zdjęcie... fajneeee ;)
OdpowiedzUsuńAle fajowe! Samochodziki najbardziej ;D
OdpowiedzUsuń